Japończycy nakreślili wg mnie lepszy klimat. Tu dodatkowo na minus działa to, że Amerykanie na siłę musieli zrobić happy end pod koniec. Po co było zmieniać mocną końcówkę znaną z oryginału, gdzie (i tu spojler japońskiej wersji) wszyscy giną w tym korku. Taka mroczna końcówka lepiej pasowała do całości filmu.
Zgadzam się z tym, że oryginał jest lepszy, ale nie jest on Japoński, tylko Chiński.
Film zaczął się nieźle, ale później napięcie zamiast rosnąć - spadało... w oryginale była też scena, która została włączona do czołówki "najbardziej przerażających scen w kinematografii" - staruszek w windzie. Wprawdzie tutaj też się pojawił, ale podczas tej sceny nie czułem nic, w wersji Chińskiej (którą widziałem kilka lat temu) włosy stawały mi dęba.